Maria leci ze swoim mężem na Majorkę i bardzo się z tego cieszy. Dwojgiem ich dzieci zajmą się dziadkowie, a oni pierwszy raz od dawna polecą sami. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie trzeba było tam dotrzeć samolotem. I z tym tematem pojawiła się u mnie w gabinecie.
– Czy od zawsze bałaś się latać? – spytałam
– Nie, właściwie kiedyś się nie bałam – zastanowiła się Maria. – Lataliśmy na wakacje i jakoś nie myślałam o strachu. Żebym jakoś szczególnie się bała, to nie. Może to nigdy nie było moje ulubione zajęcie, ale takiego strachu, jak mam teraz, to nie pamiętam. To się chyba wzmocniło, gdy urodziły się nam dzieci.
– To się chyba zaczęło od jednej historii – zaczęła sobie przypominać Marysia. – Raz, lądując w Grecji, mieliśmy niemiłą przygodę. Najpierw usłyszeliśmy przez chwilę głos pilota w głośnikach. „Mamy problem” powiedział jakby do kogoś, po czym się urwało. Potem zauważyliśmy, że odlatujemy od lotniska, na którym powinniśmy lądować. I znowu wróciliśmy. Skończyło się tym, że samolot mało delikatnie przyziemił, po czym gwałtownie hamował. Przynajmniej takie miałam wrażenie – zakończyła swoją opowieść Maria.
I jak tu lecieć na wakacje?
– Jak sobie od tej pory radziłaś? Dużo lataliście? – zapytałam
– Właściwie co roku prawie. Ale od tego momentu już się bardzo bałam tego latania. Nawet wiele tygodni przed lotem o tym myślałam. Próbowałam różnych rzecz – Marysia starała się sięgnąć pamięcią, jak to było. – Raz poszłam do lekarza po jakiś syrop na uspokojenie. Nie bardzo mi pomógł. Może trochę, ale i tak dalej czułam ten strach. Już więcej nie kupowałam. A raz – Maria się zawahała – głupio mi się przyznać, ale spróbowałam wypić alkohol przed odlotem. Byłam naprawdę zdesperowana. Ktoś mi tak doradził, że to ponoć pomaga. Ale to była jeszcze większa masakra. Po chwili zresztą tego alkoholu nawet już nie czułam
– No tak, stres go pożarł – uśmiechnęłam się, ale Marysia była bardzo spięta, nawet w chwili, gdy o tym opowiadała. – Niemało osób próbuje się w ten sposób znieczulić – dodałam. – Tyle, że takie unikanie konfrontacji nie uwalnia od lęku, trochę go tylko maskuje. Nic to nie zmienia na przyszłość. Maria kiwnęła tylko głową
– Jakie jeszcze metody stosowałaś? – dopytałam.
– No, to już wszystko raczej – odparła. – Nie wiem, co mogę jeszcze zrobić. Ostatnim razem to nawet zrezygnowałam z lotu i do Bułgarii pojechaliśmy autem
– Hmm, da się, ale na Majorkę samochodem to chyba z 30 godzin by wam zajęło? – stwierdziłam, na co Marysia smutno się uśmiechnęła.
Boję się, że całkiem spanikuję.
– A co czujesz, jak wsiadasz do samolotu? – kontynuowałam tę mało przyjemną dla niej, ale użyteczną dla naszej terapii, podróż po myślach i odczuciach.
– Czy ja wiem, bardzo się boję, chyba szybciej oddycham – Marysia próbowała opisać reakcje swojego organizmu. – Ręce mi się pocą, a serce szybciej bije. W samolocie siedzę jak sparaliżowana i boję się spojrzeć przez okno. Nie chcę, żeby ten mój strach udzielał się dzieciom. Marzę tylko, żeby ten lot jak najszybciej się skończył. Raz nawet, jak już byliśmy wysoko w powietrzu, wydawało mi się, że nagle powoli zaczynamy opadać w dół, a podłoga odrywa mi się od stóp. A najbardziej to boję się turbulencji, tyle o tym słyszała
No dobrze, przyjrzyjmy się już, co Marysia może zrobić w takiej sytuacji.
Jak radzić sobie z tym samolotowym strachem?
- Uświadom sobie, że lęk przed lataniem jest zupełnie naturalny. Tak jak my, boi się bardzo wiele osób. Mamy dużo „samolotowych” lęków. Ludzie boją się małej przestrzeni samolotu, tego, że są w zamknięciu, nie mogą wysiąść w razie czego, a nawet otworzyć okna. Boimy się, że maszyna będzie miała problemy techniczne albo wpadniemy w stado ptaków, albo będzie burza i turbulencje. A jak pilot zasłabnie albo zamachowcy podłożą bombę, albo zestrzelą samolot? Boimy się też tego, że całkiem spanikujemy.
- Tymczasem wielu osobom pomaga wiedza, że to bezpieczna forma podróży. Niektórzy zagłębiają szczegóły dotyczące budowy maszyny, jej ogromnej wytrzymałości w czasie turbulencji, oglądają filmy o tym, jak bezpieczne jest latanie. Pomagają też statystyki. W 2021 r. w wypadkach lotniczych zginęły 134 osoby na całym świecie. Natomiast w wypadkach samochodowych w samej tylko Polsce w 2021 r. było ponad 2,2 tys. osób śmiertelnych. Statystycznie rzecz biorąc latanie jest zatem o wiele bezpieczniejsze niż jazda samochodem. Kiedyś ludzie bali się kolei żelaznej albo jazdy samochodem z prędkością 40 km/h, bo wydawała się zawrotna, a teraz już nie. Często myślimy, że w wypadku samolotowym śmierć wszystkich na pokładzie jest nieuchronna. Ale tak nie jest, bo większość takich wypadków nie kończy się niczyją śmiercią. I jeszcze jedno odnośnie wiedzy – raczej nie oglądaj filmów typu „Katastrofy w przestworzach”. To nie pomaga 😉
- Jeszcze przed podróżą pomyśl o tym, że lot to tylko kilka godzin, szybko minie, a Ty będziesz się cieszyć celem swojej podróży czy fajnymi wakacjami! Pomyśl sobie – wsiadasz do samolotu, jak do auta, za chwilę wysiądziesz na lotnisku, jak z auta. To tylko środek przemieszczania się. Jak auto 🙂
- Jak już jesteś w samolocie, świadomie wyrównaj oddech. To prosty i skuteczny sposób. I tylko na tym przez kilka minut się skoncentruj. Wdychając powietrze, licz do 4, a wydychając – do 6. Między wdechem a wydechem możesz zatrzymać powietrze na 1 lub 2 sekundy. W sytuacji stresu oddychamy płytko i trudno nam jasno myśleć. Niedotleniony mózg uwalnia hormony stresu. Taka reakcja fizjologiczna. Ale już kilka minut spokojnego oddechu ten proces powstrzymuje. Dodatkowo, podczas wykonywania tego ćwiczenia możesz wyobrazić sobie, że wdychasz spokój i opanowanie, a wydychasz napięcie.
- Usłysz swoje myśli, ale nie dyskutuj z nimi. Tylko je zauważ – mam taką myśl. To są tylko myśli. A nie rzeczywistość. Skoro możesz myśleć, o tym, co strasznego może się stać, równie dobrze możesz myśleć, że… nic złego się nie stanie. Jedno i drugie to jedynie myśl. Jeśli niepokojące myśli zaczynają napływać Ci do głowy, powiedz im stop i zacznij świadomie myśleć o czymś innym. Odpuść. I tak nic nie możesz zrobić w tej sytuacji jako pasażer samolotu.
- Skuteczny sposób na odwrócenie uwagi od stresującej sytuacji, to zajęcie się czymś. Weź do samolotu książkę, ulubione czasopismo, muzykę lub film na tablecie. I tylko na tym się skup.
To nie jest tak, że Maria pokochała latanie. Ale oswoiła swój strach. Najbardziej pomogła jej koncentracja na ulubionej książce i oddechy. Po powrocie z Majorki była tak zachwycona wyjazdem, że o lęku już nie pamiętała. Samoloty jednak umożliwiają nam wspaniałe podróże i warto to docenić. 🙂
A jeśli i Ty chciałbyś przyjrzeć się swoim obawom i lękom dotyczącym różnych obszarów swojego życia, zapraszam na sesje psychoterapii, na których omówimy przyczyny i możliwości radzenia sobie z tą trudnością w Twoim konkretnym przypadku.
Zapraszam również osoby cierpiące na zaburzenia lękowe, napady paniki
Jak uwolnić głowę, czyli o Justynie, która w domu ciągle o pracy myślała.