Piotr, 41-letni kierownik projektu, uważał się za perfekcjonistę. I miał już tego naprawdę dosyć. Przyszedł do mnie, żeby o tym porozmawiać.
Może to nie jest zło wcielone?
– Chyba oszaleję sam ze sobą. Albo inni ze mną oszaleją – zaczął Piotr nieco poirytowany. – Wiem, że moi pracownicy uważają, że przesadzam. Bo straszny ze mnie szczególasz i wszystkiego się czepiam! Skarżą się, że ciągle tylko dopracowujemy pomysły. Fakt, że projekty zajmują nam za dużo czasu, wciąż się nie wyrabiamy w terminach, a i tak mam wiecznie wrażenie, że nie są robione idealnie. Męczy mnie to od dawna. Sam nie wiem, czy ja się w ogóle nadaję do prowadzenia tych projektów?
Postanowiłam zacząć od pozytywów. Tak to jest, że tkwimy przy jakimś zachowaniu, bo przynosi nam jednak korzyści.
– No dobrze, a jakie widzisz plusy z tego twojego perfekcjonizmu? – zapytałam.
– Fakt, że dzięki niemu wykonuję swoją pracę sumiennie i odpowiedzialnie – zastanowił się Piotr. – To przekłada się na wysokie standardy pracy, pomaga mi więc mimo wszystko w osiąganiu świetnych rezultatów.
– Ok, nieźle – zauważyłam. – A co w związku z tym tracisz?
– No, wiem o tym, że mam problemy z podejmowaniem decyzji, bo boję się błędu, czy krytyki – westchnął Piotr. – W efekcie odkładam istotne sprawy na później. Zwlekam też z oddaniem projektów, bo ciągle w nich coś poprawiam.
– A na czym ci zależy najbardziej? – spytałam.
– Uświadamiam sobie, że chciałbym się nauczyć zarządzać tym moim perfekcjonizmem. Widzę teraz korzyści i straty. Chcę nadal wykonywać dobrą robotę, ale bez tych kosztów, o których mówimy. Nie chcę już tyle czasu poświęcać na zadanie i wiecznie coś poprawiać, żeby było idealnie zrobione. Chcę czuć zadowolenie i doceniać siebie, i swój zespół.
No to jak zarządzać tym perfekcjonizmem?
- Zaakceptuj fakt, że większość czynności nie wymaga idealnego wykonania. Wystarczy, że wykonasz je po prostu wystarczająco dobrze.
- Ustal sobie datę wykonania zadania i nie przekraczaj jej. Nie szlifuj go w nieskończoność. Oddaj zadanie w tym terminie i powiedz sobie: Jest w porządku, kończę.
- Nie każda decyzja wymaga długich analiz. Uwiadom sobie, jaki rezultat chcesz osiągnąć i z tego punktu podejmij decyzję. Piotr pomyślał, że celem nie jest przecież doskonałość, ale wdrożenie projektu przy zachowaniu założonych celów.
- Jeśli trudno Ci podjąć decyzję lub uważasz, że Twój pomysł nie jest idealny, omów to z kimś. Razem szybciej i efektywniej znajdziecie dobre rozwiązanie, bo tak działa synergia grupy. Piotr zaczął omawiać swoje pomysły z zespołem, pojawiły się różne punkty widzenia. Niektóre z nich wymagały dopracowania, ale przestał już oczekiwać, żeby były idealne i przełomowe. Taka zmiana oczekiwań przyniosła mu dużą ulgę.
- Doceniaj siebie za to, co już zrobiłeś w tym zadaniu. No i doceniaj też innych! Piotr zaczął podkreślać, co już zostało w projekcie i uczy się nie zwracać uwagi na nieistotne detale. Bo wie, że czepianie się rzeczy, które nie są tak naprawdę ważne dla osiągnięcia celu, obniża tylko motywację jego zespołu. I jego samego też.m
- Miej świadomość, że perfekcjonizm wiąże się z lękiem przed porażką. Pamiętaj – nie ma błędów, są tylko lekcje.
Piotr docenił swój dotychczasowy sposób pracy, ale też bez żalu go modyfikuje. Poczuł ulgę. Nie myli już przymusu perfekcjonizmu z profesjonalnym wykonaniem pracy. Widzi, że efekty jego pracy są wystarczające bez ciągłego szlifowania i nadmiernych oczekiwań z jego strony. I zaczął oszczędzać przy tym mnóstwo czasu. Jego zespół też na tym skorzystał.
A jak to wygląda u Ciebie? Czy Ty też dostrzegasz u siebie przymus perfekcjonizmu?
U podstaw perfekcjonizmu często leży niskie poczucie wartości. O niskim poczuciu wartości pisałam tutaj: https://terapeuta-wroclaw.pl/jak-podniesc-swoje-poczucie-wartosci-czyli-o-tym-jak-ewa-walczyla-z-niska-samoocena/